Czy druga szansa dla tej samej miłości ma sens… czy to tylko sentymentalna iluzja, w której próbujemy odnaleźć dawnych siebie?
„Za horyzontem zdarzeń” Katarzyny Fiołek to opowieść, którą nie tyle się czyta, co przeżywa - w rytmie muzyki, z obrazami Bieszczad malowanymi przed oczami i z sercem, które z każdą stroną bije coraz mocniej. To nie jest kolejna historia o powrocie do byłego. To emocjonalna podróż przez rozczarowania, złamane obietnice i tęsknotę za tym, co kiedyś wydawało się wieczne.
Majka i Paweł - ona, dziewczyna z dobrego domu, dziś fotografka szukająca ukojenia w dzikiej naturze, on - chłopak z blokowisk, który marzył o scenie i tekstach, które będą miały znaczenie. Łączyła ich młodzieńcza miłość, porywająca, szczera, pełna marzeń… i dramatycznie przerwana. Paweł odszedł, wybierając karierę i światła reflektorów. Zostawił ją z pustką, złością i pytaniem: „Dlaczego nie ja?”
Gdy po latach ich drogi znów się przecinają, nic nie jest proste. I tu tkwi siła tej książki - nie ma lukrowania, nie ma łatwego „wrócili do siebie i żyli długo i szczęśliwie”. Są za to: wyrzuty sumienia, niespełnione nadzieje, bolesne wspomnienia i… subtelna nadzieja, która nieśmiało zaczyna się tlić.
Autorka prowadzi nas przez emocjonalne labirynty, pokazując, że wybaczenie - zarówno drugiej osobie, jak i sobie - to proces. Że pierwsza miłość może być piękna, ale też bolesna, i że czasem trzeba sięgnąć do przeszłości, by w ogóle móc ruszyć naprzód.
Czym zachwyciła mnie ta książka? Po pierwsze: stylem. Katarzyna Fiołek pisze z niezwykłą wrażliwością, a jednocześnie z dojrzałością, która nie pozwala popaść w przesadę. Jej narracja to swoisty dialog obrazu i dźwięku - momentami liryczna, innym razem dosadna, pełna emocji, ale nigdy egzaltowana. Opisy Bieszczad są jak fotografie - kadrowane z czułością, pełne symboliki. A wplecione w fabułę teksty hiphopowe… to prawdziwa perełka! Niebanalny zabieg, który doskonale oddaje osobowość Pawła i jego wewnętrzną walkę.
Po drugie: relacja Majki i Pawła. Chemia między nimi jest wyczuwalna, ale nie dominuje - tu pierwsze skrzypce grają emocje, żal, pamięć o tym, kim byli i kim się stali. Ich historia nie daje łatwych odpowiedzi. Ale daje coś więcej - pozwala zastanowić się nad własnymi błędami, decyzjami i tym, co robimy z miłością, gdy przestaje być wygodna.
„Za horyzontem zdarzeń” nie jest książką dla każdego. Jeśli szukasz lekkiej opowieści z happy endem, możesz się rozczarować. Ale jeśli chcesz książki, która zostawi w tobie ślad - subtelny, może trochę bolesny, ale prawdziwy— to sięgnij po tę historię. I daj się porwać Bieszczadom. One leczą nie tylko bohaterów.
Ocena: 9/10 - za emocjonalną głębię, nietuzinkową formę, pełnowymiarowych bohaterów i… za to, że jeszcze długo po przeczytaniu nie mogłam przestać o niej myśleć.
Współpraca reklamowa | Wydawnictwo Muza

Brak komentarzy: