Co byś zrobił, gdyby przeszłość zapukała do twoich drzwi z wiadomością, na którą nie jesteś gotowy? Czy potrafiłbyś zmierzyć się z prawdą, której boisz się najbardziej?
Gdy w moje ręce trafiło „Zło” Katarzyny Wolwowicz, wiedziałam jedno - nie będzie to łatwa lektura. Ale nie spodziewałam się też, że zostanę wciągnięta w tak duszny, przejmujący i emocjonalny świat, który przez długi czas nie pozwoli mi o sobie zapomnieć.
To już dziewiąte spotkanie z komisarz Olgą Balicką, ale spokojnie - jeśli to twoje pierwsze, nie zgubisz się. Choć uprzedzam: pewnie zaraz po lekturze sięgniesz po wcześniejsze tomy, bo autorka ma talent do budowania więzi między czytelnikiem a bohaterami. Ale zanim o Oldze, zatrzymajmy się przy kobiecie, która złamała mi serce - Iwonie Kolibrze.
Kiedyś oddała swoją nowo narodzoną córkę do adopcji, wierząc, że to jedyne wyjście. Po trzydziestu pięciu latach otrzymuje list z ośrodka - jej córka zaginęła ponad dwie dekady temu, a teraz mogą to być jej szczątki, które właśnie odnaleziono. Potrzebne jest DNA. Ale przecież to nie tylko formalność. To powrót do przeszłości, do decyzji, których nie da się cofnąć. Iwona rusza do Jeleniej Góry, by zmierzyć się z tym, co przynosi los. I ta podróż… to jeden z najbardziej poruszających wątków, z jakimi miałam do czynienia w ostatnich miesiącach.
Równolegle toczy się śledztwo. W kontenerze przy supermarkecie zostają odnalezione zwłoki nastolatki. Komisarz Balicka i jej zespół nie mają złudzeń - to dopiero początek. Kiedy ginie kolejna dziewczyna, wszystko zaczyna układać się w mroczny, niepokojący wzór. Co łączy współczesne zaginięcia z przeszłością Iwony? Czy można powstrzymać zło, które działało przez tyle lat w cieniu, niezauważone?
Katarzyna Wolwowicz znów pokazuje, że nie boi się trudnych tematów - porusza wątki przemocy domowej, samotności, systemowych zaniedbań i tego, co najtrudniejsze: jak żyć, gdy nie wiadomo, co stało się z ukochanym dzieckiem. Każde zdanie w tej książce jest przemyślane. Atmosfera chłodna, mroźna - tak jak zimowa Jelenia Góra, w której rozgrywa się akcja. Ale jeszcze zimniejszy jest lęk, który towarzyszy bohaterom. I nam, czytelnikom.
Olga Balicka nie jest superbohaterką. Jest człowiekiem - zmęczonym, poobijanym przez życie, ale nieustępliwym. To właśnie za to ją uwielbiam - za emocjonalną prawdę, za to, że czasem się myli, że ma swoje demony. A jej zespół? Cudowna mozaika osobowości, lojalności i ludzkiego zaangażowania. Tych relacji nie da się nie polubić.
„Zło” to powieść o żalu, o cichych dramatycznych decyzjach, o krzywdach, które nie miały prawa się wydarzyć, a jednak się wydarzyły. To thriller, który trzyma w napięciu, ale przede wszystkim - dramat psychologiczny, który uderza w najczulsze punkty.
A zakończenie? Takie, że zamykasz książkę i… milczysz. Bo nie wiesz, co powiedzieć. Bo w głowie huczy pytanie: czy na pewno rozpoznałabym zło, gdyby stanęło przede mną w codziennych butach, z miłym uśmiechem?
Jeśli szukasz książki, która nie zostawi cię obojętnym właśnie ją znalazłeś.
Ocena 8/10
Współpraca reklamowa | Wydawnictwo Zwierciadło
Brak komentarzy: