Czy sława może być więzieniem, z którego nie da się uciec, nawet na końcu świata?
Z takim pytaniem w głowie sięgnęłam po „Ściganą” Lisy Childs, drugi tom serii Wyspa Bane, i choć liczyłam na pełnokrwisty thriller z gęstą atmosferą grozy i napięcia – to niestety dostałam historię, która pozostawiła mnie z uczuciem niedosytu i sporego rozczarowania.
Pierwsza część tej serii wciągnęła mnie jak szalona – były tajemnice, emocje, lęk i napięcie budowane z rozmysłem. Po prostu thriller z krwi i kości. W przypadku „Ściganej” miałam nadzieję na kontynuację w podobnym klimacie, ale… coś tu zwyczajnie nie zagrało.
Główną bohaterką jest Olivia Smith, gwiazda muzyki pop, która po serii gróźb od prześladowcy ucieka na odludną wyspę do ekskluzywnego SPA – Halcyon Hall. Brzmi świetnie? No właśnie. Tylko że to, co miało być tłem dla mrocznej opowieści z elementami kryminału, szybko zamienia się w przeładowane opisami wyspy love story z przewidywalną intrygą. I o ile sam motyw celebrytki uciekającej przed obsesyjnym stalkerem ma potencjał, o tyle jego realizacja rozczarowuje.
Przede wszystkim atmosfera wyspy, która powinna przytłaczać, intrygować i budować grozę, została wręcz przeforsowana ilością opisów – miałam wrażenie, że czytam katalog turystyczny, a nie thriller. Gdyby wyciąć co drugi opis lasu, morskiej bryzy i architektury Halcyon Hall, książka byłaby o połowę krótsza i o wiele bardziej dynamiczna.
Relacje między bohaterami... cóż. Romans pomiędzy Olivią a szeryfem mógłby się sprawdzić, gdyby nie był tak bardzo „instant”. Ledwie się poznają, a już iskrzy. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że wątek ten jest tak naiwnie poprowadzony, że zaczyna dominować nad kryminalną osią fabuły. Zamiast napięcia dostajemy przewidywalne dialogi i emocjonalne rozterki, które po prostu nie przekonują.
Największe zastrzeżenia mam jednak do relacji szeryfa z jego córką – jest toksyczna, męcząca i w kółko powtarza te same schematy. Córka ucieka, ojciec podejrzewa, znów ucieka… i tak w kółko. Zamiast pogłębiać postacie, autorka kręci się wokół tych samych emocji bez wyraźnego celu.
Muszę przyznać, że pomimo ogromnego potencjału, książka nie zbudowała we mnie oczekiwanego napięcia. Momentami było ciekawie, pojawiały się elementy grozy i niepewności, ale za każdym razem, gdy zbliżałam się do jakiejkolwiek emocjonalnej kulminacji – wszystko rozmywało się w miałkim romansie, toksycznej relacji szeryfa z córką lub kolejnym opisie krajobrazu.
Zakończenie miało mnie zaskoczyć, ale niestety – zadziałało odwrotnie. Miałam wrażenie, że wszystko zostało przyklepane na szybko, bez odpowiedniego napięcia czy wyjaśnienia. A przecież thrillery żyją z finału!
Po lekturze „Ściganej” zostałam z wrażeniem, że to nie jest już ta sama seria, która zaczęła się z takim rozmachem w pierwszym tomie. Czuję ogromny niedosyt i żałuję, że ten tom nie utrzymał poziomu debiutu. Miałam apetyt na thriller, dostałam melodramat z dreszczykiem.
Czy sięgnę po kolejny tom? Być może z ciekawości – ale na pewno bez tak wielkich oczekiwań.
Ocena 5/10
Współpraca reklamowa | Wydawnictwo Skarpa Warszawska
Brak komentarzy: