Czytając „Jazdę” Muriel Spark, nie miałam pojęcia, że wskoczę do pędzącego pociągu absurdu, paranoi i złudzeń. Ta książka to zaledwie 140 stron literackiego rollercoastera, który zaczyna się jak komedia, po drodze przeistacza się w psychodramę, by zakończyć jak najprawdziwszy thriller - tylko że taki, który wywraca na nice wszystko, co wiemy o tym gatunku.
Poznajcie Lise. Ma kolorowy strój, plan podróży i cel: znaleźć mężczyznę. Kogo? Nie wiadomo. Ale ona wie, że on czeka. I to wystarczy, by ruszyć. Spark wprowadza nas w świat tej ekscentrycznej kobiety z taką lekkością i przewrotnością, że nie wiemy już, czy śmiejemy się z bohaterki, z sytuacji, czy może… z samych siebie.
Z każdą stroną czujemy, że coś tu nie gra. Że Lise nie jest taka, jaką próbujemy ją sobie ułożyć w głowie. Bo ona w tej opowieści nie daje się zaszufladkować - ani jako ofiara, ani jako oprawczyni, ani jako szalona, ani jako logiczna. Jest jak błysk w oku, który znika, gdy próbujesz go uchwycić. W jednej chwili spokojna i rzeczowa, w drugiej - histeryczna, nieprzewidywalna, niemal groteskowa. Czy jesteśmy świadkami jej załamania? A może perfekcyjnie zaaranżowanego planu?
Muriel Spark nie daje nam odpocząć. Jej proza jest ostra, momentami duszna, chwilami prześmiewcza, ale zawsze celna. To autorka, która potrafi jednym zdaniem wbić szpilkę w patriarchalne narracje, drugim - wyśmiać konwencje thrillera, a trzecim… sprawić, że znów zapytamy: co tu się właściwie wydarzyło?
„Jazda” to książka, której nie da się sklasyfikować. To feministyczna gra z konwencją, literacki performance i jednocześnie psychologiczna zagadka. Krótkie sceny i pozornie lekkie dialogi maskują coś znacznie głębszego - niepokój, społeczną krytykę i refleksję nad kobiecością, która nie mieści się w żadnym schemacie. Bo Spark właśnie takie bohaterki tworzy - niewygodne, niejednoznaczne, szokujące.
Zachwyca też przekład Jacka Dehnela - dynamiczny, świeży, kapitalnie oddający tempo i ton powieści. To nie jest tłumaczenie, to interpretacja. Taka, która jeszcze mocniej podkreśla to, co w tej książce najbardziej fascynujące - totalną nieprzewidywalność.
Czy warto przeczytać? Bez dwóch zdań. Ale to nie jest lektura na spokojny wieczór. „Jazda” wymaga czujności, dystansu i gotowości na to, że nic nie pójdzie tu zgodnie z oczekiwaniami. I właśnie dlatego zostaje w głowie na długo.
Dla mnie to jedna z najbardziej oryginalnych książek tego roku - choć napisana ponad 50 lat temu, nadal wyprzedza swoje czasy. Jeśli cenisz nieoczywiste kobiece bohaterki, uwielbiasz literackie eksperymenty i masz ochotę na lekturę, która nie pozwoli ci się rozsiąść w fotelu - to „Jazda” czeka właśnie na ciebie.
Ocena 8/10
Współpraca reklamowa | Wydawnictwo Znak Literanova
Brak komentarzy: