Czy naprawdę znamy tych, których wpuszczamy do swojego domu? Czy za uśmiechem „idealnej niani” może kryć się coś więcej niż tylko dobre chęci?


Sięgając po „Królową kłamstw” Catherine Reiss, wiedziałam, że wchodzę do świata pełnego sekretów i pozorów - ale nie spodziewałam się, że historia pochłonie mnie aż tak. To jeden z tych thrillerów, które z pozoru wydają się osadzone w schemacie - rodzina, nowa niania, niepokój. A jednak, z każdą stroną uświadamiałam sobie, że nic tu nie jest oczywiste, a największe emocje budzi właśnie to, co dzieje się między słowami - w napięciu spojrzeń, niedopowiedzianych gestach i ukrytych intencjach.


Laura i Adam Hallerowie to małżeństwo, które z zewnątrz wygląda na ucieleśnienie sukcesu. Dom jak z katalogu, pieniądze, uroczy syn - i potrzeba kogoś, kto zaopiekuje się chłopcem, kiedy rodzice będą „ratować świat”. Wtedy pojawia się Asha. Młoda, piękna, czarująca. Od początku wywołuje dziwne napięcie. I nie chodzi tylko o Leosia – chodzi o to, że jej obecność zaczyna wpływać na wszystkich. Cicho, powoli, niemal niedostrzegalnie. Jakby ktoś dolał trucizny do wody w wazonie - niby wszystko wygląda tak samo, ale kwiaty zaczynają więdnąć.


Nie potrafiłam oderwać się od tej książki. Reiss ma niezwykły talent do budowania dusznego klimatu, w którym każda kolejna scena budzi niepokój, a każda decyzja prowadzi do nieodwracalnych konsekwencji. Napięcie nie wybucha tu gwałtownie - ono narasta stopniowo, aż do punktu, w którym nie jesteśmy pewni, kto jest ofiarą, a kto oprawcą. Kto gra, a kto został wciągnięty do gry wbrew swojej woli.


To, co urzekło mnie najmocniej, to sposób, w jaki autorka kreśli relacje między bohaterami. Trójkąt Laura - Adam - Asha nie przypomina klasycznego układu pełnego zazdrości czy namiętności. To sieć zależności, kłamstw, potrzeb i tłumionych emocji. Każdy z nich coś ukrywa. Każdy czegoś pragnie. A najgorsze jest to, że ich pragnienia zaczynają się nawzajem niszczyć. Fascynujące jest obserwowanie, jak idealny świat rozpada się od środka - nie za sprawą wielkiej tragedii, ale przez szept, spojrzenie, niedopowiedzenie. Przez pokusę, która staje się zbyt silna, by się jej oprzeć.


Asha… o niej można by napisać osobną książkę. To nie jest tylko „zła niania” czy „piękna manipulantka”. To postać, która ucieleśnia wszystkie nasze lęki dotyczące obcych wchodzących do naszego życia. Jest urocza, uprzejma, a jednak w jej spojrzeniu czai się coś, co każe trzymać gardę. Nie wiadomo, co jest prawdą, a co grą. I to czyni ją tak bardzo niepokojącą. Nie wiemy, czy jej współczuć, czy się jej bać. I chyba właśnie o to chodziło autorce.


Reiss serwuje nam opowieść o kłamstwach - tych, które wypowiadamy na głos, i tych, które ukrywamy nawet przed sobą. O relacjach opartych na pozorach i o tym, jak jedna osoba potrafi naruszyć fundamenty całego życia. Nie znajdziecie tu tanich chwytów ani przesadzonego dramatyzmu. Znajdziecie za to świetnie skonstruowaną intrygę, z wyrazistymi postaciami i napięciem, które dosłownie wisi w powietrzu.


„Królowa kłamstw” to thriller domestic noir, który nie bawi się w półśrodki. Uderza w czułe punkty, odsłania nasze lęki i pokazuje, jak bardzo kruche potrafią być relacje zbudowane na złudzeniach. To książka, którą polecam każdemu, kto lubi czuć niepokój między wersami, kto ceni subtelne gry psychologiczne i kto - podobnie jak ja-  lubi, gdy fabuła nie pozwala zasnąć, dopóki nie poznamy prawdy. Nawet jeśli ta prawda okaże się bardziej przerażająca niż największe kłamstwo.


Ocena 9/10


Wydawnictwo Nocą


Współpraca reklamowa | Catherine Reiss





Brak komentarzy: