Czy wierzysz w rodzinne klątwy? Jeśli tak – „Klątwa babci Józi” Olgi Rudnickiej będzie dla Ciebie jak list od dawno niewidzianej ciotki: pełen niedopowiedzeń, śmiechu i odrobiny (nie)zamierzonego dramatyzmu.
Sięgając po tę książkę, od razu wiedziałam, że czeka mnie coś więcej niż zwykła komedia obyczajowa. Już sama myśl o klątwie, która zmusza do małżeństwa przed dwudziestymi piątymi urodzinami, pachniała szaleństwem, kontrolowaną paniką i rodzinnymi rozgrywkami na najwyższym poziomie. A kiedy poznałam Hanię, Dorotę i Amelię - trzy kuzynki, które próbują odnaleźć własne szczęście w świecie utkanym z zasad, oczekiwań i... domowej nalewki – przepadłam na dobre.
Olga Rudnicka, znana z kryminałów z przymrużeniem oka, tym razem zabrała nas do świata bez trupów, ale z masą trupów w szafie. Humor jest tu inteligentny, cięty, a sytuacje, w które wpadają bohaterki, balansują na granicy absurdu i realizmu, od którego aż trudno się oderwać. Każdy z nas zna przecież takie rozmowy - kiedy ciotki i babcie nie pytają „czy chcesz”, tylko „kiedy wreszcie” i „na co jeszcze czekasz”.
Styl autorki jest lekki, pełen błyskotliwych dialogów i nieoczywistego dowcipu, a przy tym idealnie oddaje atmosferę książki. Całość czyta się jednym tchem, momentami wybuchając śmiechem, innym razem z lekkim ukłuciem w sercu, bo pod całą tą warstwą komedii kryje się też gorzka prawda o presji społecznej i trudnych wyborach. Rudnicka pokazuje, że czasem największym przeciwnikiem własnego szczęścia nie jesteśmy my sami, tylko cudze oczekiwania i przekonania o tym, jak „powinno być”.
Największym atutem „Klątwy babci Józi” są postacie - wyraziste, pełne życia i autentyczne w swojej niedoskonałości. Hania, Dorota i Amelia nie są bohaterkami idealnymi - czasem błądzą, czasem podejmują decyzje, które aż proszą się o katastrofę. Ale właśnie dzięki temu są tak bliskie czytelnikowi. Ich zmagania z konserwatywną rodziną Wicherków, z własnymi lękami i oczekiwaniami społecznymi są nie tylko zabawne, ale też niesamowicie prawdziwe.
To trochę jak rodzinny obiad, na którym wszyscy śmieją się do rozpuku, a potem - przy deserze - ktoś nagle rzuca komentarz, który trafia prosto w serce. Rudnicka bawi, wzrusza, a przede wszystkim zmusza do refleksji: ile razy w życiu podejmowaliśmy decyzje nie dlatego, że tego chcieliśmy, ale dlatego, że tak wypadało?
W tle tej całej szalonej historii czuć ciepło rodzinnych więzi - mimo spięć, kłótni i nieporozumień, Hania, Dorota i Amelia trzymają się razem. Wspierają się, kombinują, knują... ale zawsze dla siebie nawzajem. I choć ich matki, Wiesia, Teresa i Zośka, czasem przypominają komitet do spraw zrujnowania życia swoich córek (oczywiście w najlepszej wierze!), nie sposób nie dostrzec tu też ogromnej dawki miłości - nieporadnej, pokrętnej, ale szczerej.
Jeśli szukasz książki, która rozbawi Cię do łez, ale jednocześnie zostawi w Twojej głowie kilka ważnych myśli na później, „Klątwa babci Józi” jest strzałem w dziesiątkę. To historia o tym, jak trudno jest być sobą w świecie pełnym cudzych oczekiwań, o sile kobiecej solidarności i o tym, że czasem trzeba złamać kilka zasad (i serc), żeby naprawdę być szczęśliwym.
Polecam z całego serca - najlepiej w duecie z kocykiem, kubkiem herbaty (lub nalewką) i dużą ilością luzu. Bo jedno jest pewne: po lekturze tej książki inaczej spojrzysz na rodzinne zjazdy.
Ocena 8/10
Współpraca reklamowa | Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Brak komentarzy: