Czy człowiek rodzi się zły, czy to świat go takim czyni? Gdzie przebiega granica między moralnością a okrucieństwem, gdy to dzieci stają się towarem?


„Popsute zabawki” Małgorzaty Węglarz to książka, która poraża swoją brutalnością i zmusza do refleksji nad losem tych, którzy nigdy nie mieli szansy na beztroskie dzieciństwo. To opowieść o XIX-wiecznym Londynie, mieście, które połyskuje blaskiem salonów, ale jednocześnie cuchnie biedą i ludzką krzywdą.


Główny bohater, dwunastoletni Luca, ucieka z piekła manufaktury prosto w objęcia kolejnego koszmaru – sierocińca prowadzonego przez bezwzględną panią Sours. To miejsce, które tylko z nazwy ma być azylem. W rzeczywistości przypomina więzienie, gdzie dzieci są pozbawione głosu, a ich wartość mierzy się w korzyściach, jakie mogą przynieść dorosłym. Każdy dzień to walka o przetrwanie, a strach staje się chlebem powszednim. Zniknięcia chłopców nie budzą podejrzeń – ot, codzienność.


Na tle tej dusznej, przytłaczającej atmosfery pojawia się James Remand, malarz poszukujący natchnienia. Jego spojrzenie pada na Lucę, chłopca o nieprzeciętnej urodzie. Nieświadomy, w jakim świecie funkcjonuje, postanawia uwiecznić go na płótnie. Ale czy to spotkanie stanie się dla Luci wybawieniem, czy tylko pogłębi jego cierpienie?


Małgorzata Węglarz nie oszczędza czytelnika. Jej opowieść jest mroczna, momentami wręcz dusząca. Opisy Londynu są tak sugestywne, że niemal czuje się zapach gnijących uliczek i smród przemysłowego miasta. Autorka znakomicie buduje napięcie – z każdą stroną w sercu rodzi się coraz większy niepokój, a nadzieja, choć obecna, wydaje się krucha i niemożliwa do ocalenia.


To książka, którą się przeżywa, a nie tylko czyta. Która zostawia po sobie ślad i zmusza do zastanowienia się, jak łatwo można odebrać człowiekowi człowieczeństwo.

Sięgając po „Popsute zabawki”, przygotuj się na emocjonalną burzę. Bo to historia, po której nic nie jest już takie samo. Serdecznie polecam!


Ocena 8/10


Współpraca reklamowa |  Wydawnictwo Pascal





Brak komentarzy: